Faszyzm po zydowsku?


Adam Wielomski

Z zalem musze stwierdzic, ze wieloletnia praca demoliberalnych mediow krzewiacych w swiecie idee "spoleczenstwa otwartego", tolerancji i praw czlowieka poniosla kleske. Oto, kilka dni temu, w wyborach powszechnyc wygrala nietolerancja, ksenofobia i parafianszczyzna. Premierem Izraela zostal Ariel Szaron, znany ze swoich rasistowskich, szowinistycznych i antysemickich pogladow - pamietajmy, ze Arabowie to takze semici, a wiec wrog Arabow tez jest antysemita, nwet jezeli jest Zydem.

Charakterystyczna jest jednak reakcja demoliberalnych mediow na to zwyciestwo "faszyzmu" i "ksenofobii". Sa one co najwyzej zaniepokojone "zagrozeniem procesu pokojowego". Jesli jest mowa o pogladach Szarona, to tylko w tym kontekscie. Wyobrazmy sobie jednak sytuacje, ze Ariel Szaron nie jest Zydem, tylko np. Polakiem - nazywa sie Karol Iksinski i ma w swoim zyciorysie takie fakty, jak zamordowanie 69 osob - kobiet i dzieci - oraz odpowiedzialnosc za rzez kilkuset osob w obozach Sabra i Szatila. To jeszcze nic, wyobrazmy sobie, ze ten morderca jest Polakiem, a zamordowani byli Zydami. Czy wyobrazacie sobie Panstwo ten krzyk grozy demoliberalnych mediow, te tytuly prasowe o "faszyzmie" w Polsce, o "ksenofobii", o "rasizmie" itd.? Co by sie dzialo, gdby premierem Polski byl czlowiek ponoszacy odpowiedzialnosc za smierc Zydow w Jedwabnem? Oj, oj, oj! Az strach pomyslec.

Gdyb Ariel Szaron nie byl Zydem, to dawno juz ganialyby go rozne lewacko-demoliberalne trybunaly inkwizycyjne, jak np. Trybunal Praw Czlowieka w Hadze i podobne "prawo-czlowiecze" heco-sady. Tym razem jednak nic, cisza! Mamy tu bowiem zderzenie sie ze soba dwoch demoliberalnych dogmatow. Z jednej strony jest niewzruszalny dogmat o uniwersalnych zasadach praw czlowieka; z drugiej zas, pseudometafizyczny dogmat o szczegolnym charakterze narodu wybranego, ktory zawsze ex definitione jest niewinny, gdyz jest ofiara holokaustu. Demoliberalni, scholastyczni teologowie staneli przed nie lada problemem - ktory dogmat jest wazniejszy? Wszystko wskazuje jednak na to, ze mimo aksjomatu o rownosci ludzi bez wzgledu na rase, plec i wyznanie, narody wybrane dalej istnieja. Dzieki temu czlowiek, ktorego stosunek do Arabow wydaje sie, moim skromnym zdaniem, wykazywac pewne podobienstwa do stosunku Adolfa Hitlero do Zydow, moze spokojnie cieszyc sie owocami swego wyborczego sukcesu.

Aby nie bylo nieporozumien, gdybym byl obywatelem Izraela, to takze glosowalbym na Szarona, gdyz jest on, podobnie jak ja, zwolennikiem idei, ze "wojna jest przedluzeniem polityki" i calkowicie normalnym elementem stosunkow miedzynarodowych; czyms, co wynika z natury ludzkiej. Pisze ten tekst dlatego, ze budzi moje obrzydzenie faryzejski stosunek najwiekszych demoliberalnych autorytetow "moralnych" do nagminnego lamania praw czlowieka w Izraelu, gdzie Palestynczycy sa traktowani jako istoty nizsze, podludzie i dyskryminowani prawnie na wszelkie sposoby. Jesli prawa czlowieka sa dogmatem, to dlaczego nikt z roznych komitetow helsinskich jeszcze nie zgromil tego izraelskiego "faszyzmu" tak, jak gromi sie go w Polsce i na calym swiecie?